|
Jan Olszewski, premier rządu RP w latach 1991-1992Rozumiem opór Polaków ale nie eskalujmy tegoJan Olszewski,
były premier, żołnierz Szarych Szeregów, powstaniec warszawski w rozmowie z SE o trwającym z Izraelem sporze o nową ustawę IPN:
"Super Express": - Trwa
awantura po nowelizacji ustawy o IPN oraz reakcji części
społeczności żydowskiej
na penalizację kłamstw o "polskich obozach koncentracyjnych". Ostre słowa ambasador Izraela Anny Azari podczas
obchodów 73. rocznicy
wyzwolenia Auschwitz, demonstracja narodowców... Jan Olszewski: - Uważam ten
spór za absurdalny. Nigdy nie powinien mieć
miejsca. W pewien
sposób jest to niestety kontynuacja
zasady, którą zastosowała na początku strona izraelska. Odpowiedzialność
karna za tzw. kłamstwo oświęcimskie to było staranie Izraela. I w tym momencie Polska próbuje to trochę naśladować.
Powiem szczerze, że nie jest
to najlepsza metoda prowadzenia dyskusji. Ta do
niczego dobrego nie prowadzi. - Która z metod byłaby odpowiednia do rozstrzygnięcia tej delikatnej kwestii? - Najlepszym
sposobem byłoby utrwalanie faktów. Zjawisko Holokaustu było czymś nieprawdopodobnym. Pochodzę
z pokolenia, które było świadkami tych strasznych wydarzeń. To są rzeczy, które trudno pojąć. I zdaję sobie sprawę z tego, że bywają
ludzie, którzy tego nie przeżyli
i nie mogą w to wszystko uwierzyć.
Rozumiem też wyczulenie strony izraelskiej. Tyle że my też
mamy prawo do poszanowania prawdy dotyczącej naszej krzywdy. Zbrodnia dokonana na polskich ziemiach
dotyczyła również
Polaków. Musimy o tym pamiętać. - Piekło, które Polakom i Żydom zgotowali Niemcy, to fakt. Pojawia
się jednak coś takiego jak licytacja na
straty... - Nie można tworzyć sztucznego podziału, według którego ustalimy, że po stronie izraelskiej
było więcej strat niż po stronie polskiej.
Musimy dbać o zachowanie pełnej prawdy. - Wróćmy na moment do przepisów,
które przyjął
polski Sejm. To dobra metoda
rozstrzygania sporów
historycznych? - Sam zamysł ograniczenia manipulacji prawdą historyczną jest dobry. Jakieś
przepisy, na mocy których będziemy mogli piętnować absurdalne określenie "polskie obozy śmierci". To pozwoli walczyć
z fikcją historyczną.
Strona izraelska powinna to zrozumieć
i wydaje mi się, że rozumie. Problem leży w tym, że ta
ustawa stała się w Sejmie pretekstem do załatwiania
różnego typu sporów historycznych. - Jakich? - Przy okazji tej ustawy
wprowadzony został np. wątek banderyzmu. A także pojęcie ochrony narodu polskiego. Tu nie chodzi
o ochronę narodu polskiego, ale ochronę działalności
państwa polskiego. Obozy, które stworzyli Niemcy na polskich ziemiach,
były wytworem okupanta. To, że
ci, którzy odpierali
ataki Niemców, zostali oskarżeni o współodpowiedzialność w tej zbrodni, jest
czymś kuriozalnym. To nie może
być przedmiotem sporu. Pamiętajmy jednak, że prawo karne jest
delikatnym narzędziem.
Polityka historyczna powinna być wdrażana bardzo ostrożnie. - Podczas Powstania Warszawskiego był pan żołnierzem Szarych Szeregów. Walczyliście często ramię w ramię z Żydami przeciwko Niemcom. - Mógłbym
na ten temat
wiele opowiadać! To dla mnie
bardzo osobiste przeżycia, do dziś mam je
w sercu, często do nich wracam.
Polacy i Żydzi byli poddani temu
samemu terrorowi, choć w różnych okresach było tego różne nasilenie. W tamtym czasie panowało powszechne przekonanie, że jeśli dojdzie do eksterminacji
Żydów, to następni będą Polacy. Następni w kolejce do pobudowanych
komór gazowych i krematoriów. Że Niemcy zachęceni "sukcesem" zagłady narodu żydowskiego będą próbowali kontynuować to wobec Polaków. Doszukiwanie się tego, że był
wtedy konflikt polsko-żydowski, który
ułatwił Niemcom eksterminację, jest absurdem i skandalem. Świadkom tego, co się wtedy
działo, takim jak ja, nie
mieści się to w głowie. - Jak to wyglądało
na co dzień? - Zorganizowany
opór w getcie niestety nie był
możliwy. Nie było porównania z tzw. stroną aryjską. Tam ludzi głodzono na śmierć, to była metoda
Niemców od samego początku. Izolowanie, eksploatowanie ludzi najtańszym kosztem. Gestapo właściwie nawet nie musiało wkraczać na teren getta! Znam
nawet przypadek chowania się tam przed gestapo
przez prawie miesiąc. Było poczucie bezsiły w tej sprawie, a po tamtej stronie
bierne przyjmowanie losu. Przełomem była likwidacja getta. I powstanie w getcie, ta próba
oporu, zrobiła na nas wielkie
wrażenie. Poczucie duchowej solidarności i łączności z walczącymi
Żydami było oczywiste. - Mimo tego od
lat, teraz coraz częściej, pojawiają się sugestie ówczesnej wzajemnej niechęci. - Pojawiają
się ze strony ludzi niepamiętających
tamtych wydarzeń. Pani ambasador Izraela też nie jest z pokolenia,
które przeżyło
tamte lata. Patrzy na to
z innej perspektywy. I ja mogę zrozumieć,
że trudno jej pojąć realia tamtego czasu. Rozumiem też, że Izrael może mieć pretensje do kształtu proponowanych przepisów. One są rzeczywiście
skonstruowane fatalnie. Rocznice takie jak uwolnienie więźniów obozu Auschwitz to nie
jest jednak miejsce do takich
wystąpień. Mamy jednak do czynienia
z niewyobrażalną współcześnie
zbrodnią, której
Polacy byli nie tylko świadkami,
ale też ofiarami. Niedobrze się stało, że pojawiły się te niestosowne
wypowiedzi. Źle, że to eskaluje,
nawet jeżeli opór po stronie polskiej jest zrozumiały. - Stosunki polsko-żydowskie zdecydowanie się pogorszą? - Ten spór jest tak absurdalny, niepotrzebny... I może niestety wpłynąć na te stosunki.
Dobrze, że są jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń. Pamiętajmy, że kiedyś tych, którzy mogą dać świadectwo prawdzie, powiedzieć, jak było, może zabraknąć. Przyznam, że polityczna gra takimi tematami,
to że są używane do wzajemnej politycznej
połajanki z obu stron, jest mocno
przygnębiające. Z obu
stron. I chciałbym zaapelować zwłaszcza do młodych ludzi, których reakcje często są szczere, żeby nie dali
sobą manipulować.
I odradzałbym takie reakcje jak manifestowanie
pod ambasadą Izraela w sprawach odbiegających od codziennej walki politycznej. 1 02 2018 |