|
Kazimerz WóycickiJaką wojnę prowadzi Putin z Polską i z Zachodem?Wojna
cybernetyczna, dyplomatyczna, hybrydowa, propagandowa, chemiczna, a nawet
konwencjonalna. Te wszystkie niewypowiedziane wojny prowadzi Rosja Putina z
zachodnim światem, a Polska w każdej z nich może się
znaleźć na pierwszej linii frontu albo już nawet tam jest –
pisze Kazimierz Wóycicki dla POLITICO.
Władimir
Putin wielokrotnie już ubolewał, że największą
katastrofą XX wieku był rozpad rosyjskiego imperium, zwanego
Związkiem Radzieckim. Konsekwencją takiego myślenia jest
dążenie do przywrócenia mapy Europy sprzed 1989 roku. Rosja jest
jednak słaba gospodarczo, a Federacji Rosyjskiej grozi rozpad. Nie
stać jej więc na dłuższy wyścig zbrojeń i dlatego
głównym narzędziem Kremla okazała się propaganda i
dezinformacja. Putin co
prawda nie stroni od innych sposobów wojowania: o
Kilkakrotnie atakował już kraje ościenne i Zachód
bronią cybernetyczną – potężnymi wirusami, które
były w stanie unieruchomić lub zakłócić
działanie znacznych obszarów gospodarki i zarządzania
państwem o
Zamykał konsulaty i wydalał dyplomatów – z
wzajemnością zresztą o
Przejmował metodami wojny hybrydowej Krym, a wcześniej małe
terytoria kaukaskie o
Zaatakował Wielką Brytanię na jej terytorium zakazaną
bronią chemiczną o
Wjechał czołgami do Gruzji, a całkiem niedawno na Ukrainę Trochę informacji o
dezinformacji Dezinformacja
to broń względnie tania, bowiem internet pozwala na jej masowe
użycie po niskich kosztach. Tradycyjna propaganda miała za cel
przekonywać np. o wyższości komunizmu nad kapitalizmem.
Dzisiejsza propaganda dezinformacyjna ma przede wszystkim ogłupiać i
pobudzać konflikty. W podręcznikach
rosyjskich służb nazywa się to „dezintegracją”. Jak
więc Kreml dezintegruje Polskę? Wedle
raportów z wielu krajów wykorzystywanie mediów
społecznościowych do manipulowania opinią publiczną jest
powszechne i przoduje w tym Rosja. „Polskie media społecznościowe
pełne są fałszywych tożsamości – nawet co trzeci wpis
na polskim Twitterze dotyczący polityki wysyłają boty”, czytamy
w raporcie Oxford Internet Institute z czerwca 2017 r. na temat propagandy w
polskim internecie. „Facebook stał się głównym
źródłem informacji w stopniu jeszcze większym niż w
USA, przynajmniej, gdy chodzi o młodych odbiorców. Korzysta z niego
aż 22,6 mln spośród 30,4 miliona użytkowników
Internetu”. Alarmujący
jest też dokument Komisji Europejskiej o potrzebie walki z dezinformacją
w internecie, skrytykowany zresztą przez międzynarodową
grupę ekspertów za brak bezpośredniego wskazania na
Rosję, jako główne źródło zagrożenia.
Nie mniej alarmujący jest ponad dwustustronicowy amerykański raport
“Putin’s Asymmetric Assault on Democracy in Russia and Europe”. Nie
sposób w tej sytuacji nie dostrzegać niebezpieczeństwa. Dezinformacja
atakuje wszystkich i wszystkich dotyczy. Kremlowski dezinformator starannie
podpatruje polskie podziały i problemy (jak zresztą czyni to w innych
krajach), by w skryty sposób wtrącać się do nich z
zewnątrz i manipulować nimi. Dezinformatora odnajdujemy po
wszystkich stronach, raz po prawej, raz po lewej. Często zaatakowani
zamiast go rozpoznać, rzucają się na siebie nawzajem. I o to
właśnie chodzi dezinformatorowi. Kołysanie polską
łodzią Obserwacja
tej zewnętrznej interwencji dostarcza ciekawych wniosków. Przed
2016 rokiem głównym przedmiotem napaści był prezydent
Bronisław Komorowski i ówczesny obóz rządzący.
Dzisiaj – co zdziwi zapewne opozycję – atakowany jest przede wszystkim PiS
i ta część jego polityków, których poglądy
Kremlowi nie odpowiadają. Za
„pedagogikę wstydu”, dawniej krytykowaną przez PiS, dziś
atakowani są prezydent Duda i premier Morawiecki. Ukazywani są w
mycce w antysemickich memach. Naczelnym „banderowcem” staje się dzięki
licznym wpisom naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, ponieważ
niezależnie od „twardej linii” wobec opozycji i PO, jest konsekwentnie
proukraiński. Wydaje się to paradoksalne, łatwo to jednak
wytłumaczyć. W ten
sposób kremlowski dezinformator kołysze bowiem polską
łodzią, przerzucając ciężar swojej propagandy z jednej
burty na drugą. Ofiary tych zabiegów pozostają zaś
zdezorientowane i skłócone. Oponent PiS twierdzi, że antysemityzm
w Polsce jest skutkiem polityki władz, ustawy IPN-owskiej oraz unicestwienia
poprawności politycznej, czyli zezwolenia na chamstwo. Są to silne
argumenty. Mniej jednak
jest skłonny zauważać, że temu antysemityzmowi pomaga
dezinformator-troll-robot. Zwolennik
PiS z kolei przekonany jest, że opozycja czyni krzywdę Polsce, bowiem
„izolowane” przejawy antysemityzmu uogólnia (choć są tacy
wśród obrońców polskiej czci, co twierdzą, że
w Polsce w ogóle nie ma antysemityzmu) i psuje Polsce opinię na
arenie międzynarodowej. W ten sposób emocje rosną, ale nikt
nie zastanawia się i nie analizuje, na ile sytuacją manipuluje Kreml,
który osiąga efekt skonfliktowania Polaków – „antysemici”
kontra „kalający własne gniazdo”. Kremlowski
dezinformator dąży więc do skłócenia Polaków
– w dużym stopniu ich własnymi rękami. Wojna dezinformacyjna
jest elementem strategii rosyjskiego Ministerstwa Obrony, która stanowi
część doktryny wojennej Federeracji Rosyjskiej – znanej jako
doktryna Gierasimowa. Jak to się robi?
Socjotechnika kłamstwa Dezinformacja
słusznie kojarzy się z kłamstwem. Byłoby ono łatwo
wykrywalne, gdyby nie wyrafinowana socjotechnika wspomagana przez
technologię internetu. Ilość
stron internetowych zawierających kremlowską dezinformację jest
dziś olbrzymia i tworzone są wciąż nowe. Celem jest
osiągnięcie tak wysokiej gęstości i takiego
„nasączenia” nimi Internetu, aby każdy wyszukujący w Google,
natrafiał na to, czego Kreml sobie życzy. Ta
dezinformacja nie musi być i nie jest wysyłana prosto z Moskwy.
Może to wyglądać na „zachodni produkt”. Polskojęzyczna
strona z dezinformacją może powoływać się na
stronę angielskojęzyczną. Wtedy podejrzliwość spada.
Ktoś mówi sobie „nawet na Zachodzie piszą, że…” – nie
wiedząc, że news niby z zachodu to spreparowana fałszywka i
kłamstwo z Moskwy. Liczne
witryny wspierają takie quasi-polityczne twory, jak „Doniecka Republika
Ludowa” czy zmyślone działania typu „Polacy wspierają
Republikę Doniecką”, a także takie wirtualno-propagandowe
określenia, jak „Wileńska Republika Ludowa”, które mają
wzbudzić obawy, że mniejszość polska na Litwie ma w planach
Kremla wspierać putinowskich „zielonych ludzików”. Innym
szczególnie szkodliwym działaniem jest sianie antysemityzmu w
polskim internecie (choć rodzimego antysemityzmu bynajmniej tam nie
brakuje), aby następnie pokazywać te zjawiska w innych krajach i prezentować
Polskę, jako kraj pogrążony w antysemityzmie. Polską
reakcję w takich jak ten wypadkach cechuje dezorientacja. Jedni chcą
zwalczać antysemityzm w Polsce i we wskazaniu na dezinformację
widzą relatywizację zjawiska antysemityzmu. Inni dostrzegają przede
wszystkim oskarżenia pod adresem polskim i w antysemickich memach
widzą robotę obcych. Zamiast zwalczać i antysemityzm, i
dezinfromację razem i jednocześnie, oskarżają się
nawzajem. Oddziaływanie
stron internetowych uzupełnia działalność anonimowych dezinformatorów
dysponujących najczęściej fałszywymi kontami na Facebooku.
Przyjęło się nazywać ich trollami, ale chyba
niesłusznie, bowiem internetowy dezinformator w niczym nie przypomina
prymitywnego stwora ze skandynawskiej mitologii. Dezinformator
jest dobrze zorganizowany, działa grupowo i szybko reaguje tam, gdzie
trzeba. Gdy na portalach takich jak Onet pojawia się artykuł np. o
Ukrainie, natychmiast jako pierwszy reaguje negatywnymi wpisami. Można
też być pracownikiem kremlowskiej fabryki dezinformacji nawet o tym
nie wiedząc. Na przykład jakaś agencja PR zatrudnia
studentów, którzy chcąc sobie dorobić, mają za
zadanie zakładanie fejsbookowych kont, na które muszą
zebrać parę tysięcy „znajomych”. I zbierają ich udając
np. starszą panią – miłą, lubiącą
zwierzątka, kwiatki i ochronę przyrody. Te konta
przekazane zostaną dalej i już tym, którzy wstawią
między przemiłe pieski i kotki pseudorepublikę doniecką lub
atak na któregoś z polskich polityków. Są
też inne metody. Promoskiewski działacz organizuje demonstrację
przed ambasadą Ukrainy. W sumie to dziesięć osób, w tym
osiem wziętych z castingu młodych ludzi do trzymania kijów od
antyukraińskich transparentów. Trzeba z tego zrobić wideo i wrzucić
na YouTube. A następnie zapłacić za promocję i nagle demonstracja
urasta do wydarzenia, bo dostała dwadzieścia tysięcy
lajków i komentarzy. Celem jest
stworzenie wrażenia, że poglądy, jakich życzy sobie w danej
chwili Kreml, są wszechobecne i powszechne. A niestety
większość z nas skłonna jest ulegać opinii, jaka
uchodzi za dominującą. Ową
machiną dezinformacji rządzą zasady: o
masowe i systematyczne działania o
tworzenie informacji pożądanej dla Kremla – niezależnie od stanu
faktycznego powtarza się określoną, przydatną dla obrazu
propagandowego informację o
rozbudzanie irracjonalnych emocji – by odbiorca działał bez
większego namysłu o
upraszczanie przekazu do czarno-białych stereotypów W sumie
chodzi o to, żeby marginesowe poglądy były zaprezentowane jako
poglądy rzekomej większości. Ma to budzić chaos,
stwarzać poczucie niepokoju i dezorientacji. Są to
praktyki upodobniające działania kremlowskiej dezinformacji do
propagandy III Rzeszy, za której symbol uchodzi Goebbels, choć
Putin korzysta też z wzorców propagandy bolszewickiej i
stalinowskiej. Zmanipulowany patriotyzm na
usługach Kremla Konieczne
jest zwrócenie uwagi na szczególny przedmiot kremlowskiej
manipulacji, jakim są narodowe symbole, obrazy polskiej tradycji i to co
winno kojarzyć się z polskim patriotyzmem. Paradoksalne
jest, że treści i symbole, które jakże często
związane są z konfliktem Polski z Rosją – np.
„Żołnierze Wyklęci” – służą do emocjonalnej
mobilizacji, która kończyć się ma sprzeciwem wobec tego
„co się w Polsce dzieje”, a w efekcie przejścia na drugą,
już rosyjską stronę. Uderza ilość starannie
wyedytowanych stron, gdzie nagromadzona jest „patriotyczna” symbolika i
retoryka, tak, by emocjami, jakie się z tym wiążą,
można było manipulować. Pamiętajmy,
że wspomaganie kultu żołnierzy wyklętych osłabia np.
symbolikę i pamięć o AK. Putinowska
propaganda w sposób szczególnie intensywny pasożytuje na
tradycji endecji wykorzystując pozorną zgodność dawniejszej
prorosyjskiej polityki Romana Dmowskiego i postulowanej dzisiaj promoskiewskiej
orientacji. Objawia się to m.in. przywoływaniem postaci
Bolesława Piaseckiego i jego kolaborującej z komunistami organizacji
PAX. Jest to
zadziwiająca mieszanka idei wyczytanych z pism Dmowskiego, sympatii do
czasów PRL (np. do postaci Wojciecha Jaruzelskiego), antysemityzmu,
sympatii do lefebrystów, idei „zachowawczo-monarchicznych”, idei
kresowych itd. Szczególnie
często pojawiają się etykietki takie jak
wszechpolskość, wielka Polska, Polska mocarstwowa, niezłomni,
itd. Brak szerokiej dyskusji o dziejach II RP daje rosyjskiej
dezinformacji szanse pasożytowania na historycznych nazwach organizacji
wziętych życia politycznego II RP i z podręcznika historii,
który w Moskwie czytany jest może z większą uwagą
niż w Warszawie. Warto w tym
miejscu jeszcze raz przytoczyć opinię z raportu Oxford Internet Institute
nt. propagandy w polskim internecie. Czytamy w nim, że tłem kwestii
dezinformacji w Polsce jest „skomplikowana historia i klimat polityczny”. Okazuje
się, że przypinający sobie którąś z tych
„patriotycznych” etykietek, może najpierw wykrzykiwać lubiane w
Moskwie hasła „Kosowo jest serbskie”, wypowiadać się przeciw
NATO, wspierać Assada w Syrii, a zaraz potem aktywnie organizować
marsze żołnierzy wyklętych. Na stronach,
gdzie mowa jest o „suwerenności narodu polskiego” odnajdujemy flagi
Noworosji, czy wezwania do „powrotu” Lwowa. Płynąc w nurcie
kremlowskiej dezinformacji można prezentować się jako polski
konserwatysta i monarchista, zwolennik lewicowej zmiany, wróg wszelkich
elit i zwolennik obalenia „systemu”. Polski
liberał reagując na to zamieszanie stwierdza, że wszystkiemu
winne jest dziedzictwo „endecji”, nie zauważając, że putinowski
dezinformator z podobną łatwością manipuluje
Piłsudskim czy też tradycją lewicy. Polski zaś zwolennik
prawicy nabijany przez Kreml w butelkę pseudopatriotyzmu, walczy z
liberalizmem i lewactwem. Tak Polacy
okładają się maczugami z napisem endecja i lewactwo, a szef
wydziału dezinformacji w Moskwie turla się ze śmiechu i otwiera
kolejną butelkę szampana. 30 03 2018 https://kazwoy.wordpress.com/2018/03/30/jaka-wojne-prowadzi-putin-z-polska-i-z-zachodem/ |