на головну сторінку незалежний культурологічний часопис «Ї»

Динаміка ставлення громадськості до інтеграції протягом останніх 10 років в різних суспільних групах

Семінар за участю Ельжбєти Скотніцкої (доктор соціологічних наук, Варшавський університет; засновник та член правління фундації Польська Рада европейського руху)

За сприяння Польcько-Американсько-Української Ініціативи про Співпрацю (ПАУСІ)

24 травня 2003

Dr Elzbieta Skotnicka – Illasiewicz,
Fundacja Polska w Europie,
Polska Rada Ruchu Europejskiego

Lwów, 24 maja 2003 Muzeum Historyczne Lwowa

Dynamika zmian postaw Polakуw wobec integracji europejskiej:
przewidywania następstw akcesji.

Ojcowie współczesnej Europy: Schumann, De Gasperi i Adenauer, byli ludźmi w bardzo podeszłym wieku, kiedy rodził się zamysł odbudowywania Zjednoczonej Europy. Trzej starzy ludzie mieli za sobą krwawe doświadczenia dwóch wojen europejskich i w ich wyniku - bariery wyrosłe między narodami na tragedii milionów Europejczyków, Europejczyków którzy sami sobie zgotowali ten los budując dwa śmiercionośne systemy polityczne: komunizm i faszyzm. Mieli poczucie, że Europa kolejnego konfliktu nie przetrzyma, że się samo- unicestwi. Były to bariery znacznie bardziej bolesne niż te, które przekraczamy obecnie, ale strach przed powtórzeniem tego co było za nimi, wyzwalał napięcie historyczne, tworzył motywację dla ich przezwyciężenia. Byli to politycy odważni i mądrzy, mądrością wiary w człowieka i mądrością swoich życiowych doświadczeń ludzi ukształtowanych na pograniczach kultur ale też doświadczeniami własnych wojennych przeżyć i tragedii. Zrozumieli, że wertykalny porządek Europy oparty na zależności społeczeństw o różnym potencjale dominacji należy zastąpić nowym porządkiem, porządkiem horyzontalnym, w którym strukturę przestrzeni europejskiej będą tworzyć społeczeństwa obywatelskie o różnym potencjale kooperacji. Skala gradacyjna tworzącą porządek utrwalony w XIX stuleciu należało zastąpić skalą nominacyjną, skalę wyznaczoną różnicami przemocy, skalą wyznaczoną różnicami odmienności, w myśl uznania naczelnej wartości europejskiej „wspolnoty w róznorodności”. Dziś Europie takich polityków brakuje. Znajdujemy się w takiej chwili, kiedy obserwujemy nie tylko brak napięcia historycznego, które było zapładniające dla działalności politycznej Ojców Europy, ale brakuje także takiej siły spójności, której się oczekuje wobec tak doniosłego projektu politycznego jakim jest poszerzenie Unii. Koś powiedział, że Europę polityków lat czterdziestych zastąpiła Europa kupców początku wieku XXI. Doświadczenia po konferencji w Kopenhadze, które dla nas Polaków były tak ważne potwierdzają tę tezę. I tu nasuwa się bardzo niebezpieczne pytanie, czy „siłę spójności” niezbędną dla realizacji wielkich projektów, a do takich na pewno należy ponowne scalenie naszego kontynentu mające na celu zabezpieczenie nas, Europejczyków przed konfliktami, może tworzyć jedynie lęk, strach i poczucie zagrożenia? Jeśli miałoby być tak w istocie, to przestroga Alberta Camus’a zawarta w ostatnich zdaniach Dżumy jest tragicznie aktualna.

Perspektywa wejścia Polski do Unii Europejskiej za niecały rok to wynik trudnych do wyobrażenia wysiłków tak kolejnych Rządów RP jak i całego społeczeństwa. Ale ten ostatni rok będzie oznaczał konieczność zintensyfikowania działań odpowiadających temu najważniejszemu dla nas wyzwaniu - sprostaniu wymogom członkostwa w Unii Europejskiej. Polska już od wielu lat podejmuje w tym celu ogromne wysiłki dostosowawcze. Od końca lat 80 dokonaliśmy rekonstrukcji instytucji politycznych i prawnych mających na celu wprowadzenie idei państwa demokratycznego. Wprowadzenie zasady wolności gospodarczej określiło ramy dla przemian systemu gospodarczego. Proces harmonizacji prawa stał się dla nas szansą na systemowe podejście do reform gospodarczych. Polska od ponad dziesięciu lat znajduje się w okresie transformacji, a proces budowy w pełni rozwiniętej gospodarki rynkowej jest na ukończeniu. Świadczy o tym członkostwo w OECD, coroczne raporty Komisji, a także oceny formułowane przez międzynarodowe instytucje finansowe, w których rankingu Polska choć nie jest już „tygrysem Europy ”, nadal zajmuje jedną z czołowych lokat. Czy jesteśmy z rezultatów naszej pracy zadowoleni? Nie, nie jesteśmy. Widzimy, jak powoli wyczerpuje się w nas „moc transformacyjna”, jak bez zasilenia naszego know – how demokracji tracimy rozpęd i siłę dla dokończenia tego, co z takim ogromnym, trudem przebudowaliśmy. Potrzebujemy doświadczeń prawnych i organizacyjnych Unii, Unia potrzebuje nas, aby zasilić rosnący deficyt idei, aby pobudzić, podobnie jak została pobudzona do przebudowy swoich instytucji po uruchomionej w Polsce „aksamitnej rewolucji” , aby dać jej nowy impuls, nową dynamikę, aby nie stanęła w miejscu i dalej podejmowała wysiłki w kierunku poszerzania strefy europejskiego bezpieczeństwa, da Bóg i historia, ogarniającej również Wasz kraj, jeśli taka będzie Wasza zbiorowa wola.

Ale czy jest to dla Polski wybór słuszny i czy jesteśmy do tego tak brzemiennego w skutki kroku przygotowani? Czy Polska nie może pozostać poza Unią? Czy nie powinniśmy najpierw uporać się ze swoimi problemami, a dopiero potem wchodzić do Unii? Jestem przekonana, że na pytania te należy odpowiedzieć przecząco. Pokonaliśmy długą drogę, i to drogę wyboistą i pod górę, by znaleźć się u progu historycznej szansy. Polska nie może i nie chce pozostać na uboczu wielkich procesów integracyjnych, które zachodzą na naszych oczach we wszystkich częściach świata. Nie możemy przedłużać sytuacji, w której pozostajemy poza najważniejszymi decyzjami dotyczącymi naszego kontynentu, w której stalibyśmy się ponownie przedmiotem a nie podmiotem procesów europejskich. Co się stanie jeśli nie wejdziemy do Unii? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – tego samego dnia, w którym stanie się to jasne nastąpi załamanie złotego, ucieczka kapitałów, spadek inwestycji bezpośrednich, które przeniosą się do pozostałych krajów naszego regionu wchodzących do Unii. Polscy przedsiębiorcy będą musieli konkurować nie tylko z przedsiębiorcami z obecnych krajów członkowskich ale i ze swoimi kolegami z innych krajów obecnie kandydujących. Będzie to jednak konkurencja na zupełnie innych zasadach: bez dostępu do programów pomocowych, programów badawczych i innowacyjnych, bez szans rozwojowych, jakie stwarzają środki strukturalne Unii, bez możliwości nieskrępowanego dostępu do największego rynku świata liczącego ponad 400 mln konsumentów. Będziemy biernymi obserwatorami decyzji politycznych i gospodarczych, które będą nas bezpośrednio dotykać, ale na których podejmowanie nie będziemy mieli żadnego wpływu. Utracimy możliwość zdyskontowania ogromnych kosztów społecznych, które ponieśliśmy w minionych 14 latach.

Nastawienia wobec integracji to kwestia, wobec której Polacy, po raz pierwszy od dziesięcioleci odwołują się do przyszłości a nie do przeszłości. Osie podziałów wyznaczone odmiennościami usytuowania w przed PRL-owskiej czy PRL- owskiej rzeczywistości, podziałów wynikających z tęsknoty za tym “co było” - bledną, a 13 grudnia już obecnie dla wielu Polaków kojarzy się raczej z zakończeniem negocjacji na Konferencji w Kopenhadze, niż z wprowadzeniem stanu wojennego, ale dla pozostałych jest nadal niewiele znaczącą datą między sw. Mikołajem a Gwiazdką.

Przez nadchodzące dziesięciolecia, towarzyszyć nam będzie prawdopodobnie spieranie się o kształt członkostwa Polski w Unii Europejskiej , wynegocjowane warunki i sposób ich wykorzystywania ponieważ jest to i będzie spór o przyszłość kraju i warunki życia nas wszystkich. Spory te już obecnie wyznaczają i będą wyznaczać w przyszłości nowe osie podziałów i zróżnicowań społecznych a ich ostrość określać będzie charakter tych sporów i dyskusji podyktowanych kulturą polityczna nas, obywateli, która m.in. będzie się ujawniać poprzez to, jakich ludzi będziemy wybierać do kierowania naszym krajem i do reprezentacji naszego kraju w administracyjno – parlamentarnych strukturach Unii.

Już dziś nowe osie podziału wyznaczone stosunkiem do członkostwa w dużej mierze pokrywają się z osią następstw transformacji, przebiega : między tymi, którzy szansę zmiany ustrojowej potrafili / bądź nie potrafili, mogli / bądź nie mogli wykorzystać, między biednymi a bogatymi, wykształconymi i nie wykształconymi, zmarginalizowanymi na kolejnych zakrętach transformacji i tymi, którzy „utrzymali się w środku” i wreszcie - bądź to pomiędzy mającymi odmienne wizje przyszłości kraju, Europy, świata, bądź to częściej, między tymi którzy takie wizje mają i tymi, którzy takich wizji nie mają. Żyjąc w permanentnej zmianie tracimy busolę, trochę gubimy się w tym „kim jesteśmy”, bo nie tylko nasz kraj i nasza gospodarka jest w przebudowanie ale również nasza świadomość i tożsamość. Jesteśmy tą zmianą śmiertelnie zmęczeni, wyczerpują się nasze zdolności adaptacyjne a gotowość zachowujących te zdolności, przejawia się często w „adaptacji za wszelką cenę”, z lekceważeniem rozumienia sensu i respektowania unijnych norm, kanonu współczesnej europejskości w osiąganiu wyznaczanych celów.

Zrozumienie sensu członkostwa w ramach Unii Europejskiej powinno być podstawowym celem polityki przygotowującej społeczeństwo do akcesji. Chodzi bowiem o to, aby Unii nie idealizować, nie traktować jej jako remedium na trudności , z którymi w niezwykle trudnym procesie transformacji ustrojowej nie możemy sobie dać rady, wreszcie, aby u źródeł decyzji akceptujących członkostwo w daniach 7 i 8 czerwca nie leżało poczucie , że jest to decyzja wymuszona „historyczną koniecznością” lecz poczuciem dobrowolnego wyboru „historycznej szansy” na pewniejszą przyszłość naszego kraju i całego naszego kontynentu. W całym procesie przygotowującym do członkostwa w zbyt małym zakresie zostało obudzone poczucie współuczestnictwa i współodpowiedzialności za ten proces i jego następstwa. Analiza zarówno sondaży opinii jak i pogłębionych badań społecznych skłania do wniosku, że sens integracji jest przyswojony w bardzo wąskich kręgach społecznych. Dla zbyt dużej części naszego społeczeństwa Unię traktuje się jak “koło ratunkowe”, przysłowiową “ostatnią deskę ratunku” , z której korzysta się jedynie z ostateczności, bo pod przymusem sytuacji. Ale Unia nie ma i nie może być „państwem zastępczym”, nadmiernie rozbudzone oczekiwania tworzą niebezpieczeństwo ich niespełnienia , wywołania szoku poakcesyjnego, który nieobcy był zamożnym Austriakom czy Szwedom. Będziemy musieli dać sobie z tym radę aby nie doprowadzić do konfliktów i to wówczas już nie tylko w ramach kraju ale i poza krajem, bo w kraju wmontowanym w system unijnych naczyń połączonych .

Wielu z nas ma wiele wątpliwości i obaw, Ważymy koszty i korzyści ale generalnie przeważa pogląd, że choć z Unią będzie trudno, często nawet bardzo trudno to bez Unii jeszcze gorzej.

Proces wypracowania warunkуw do członkostwa został zakończony w Kopenhadze a przypieczętowany w Atenach. Zbliżamy się do mety tego niezwykle trudnego etapu. Mety, która tak naprawdę ma być początkiem, startem: dla osiągnięcia członkostwa to warunek niezbędny , ale dalece nie wystarczający do tego “co potem”, do partnerskiej kooperacji i partnerskiego funkcjonowania w ramach Unii. Żeby ten warunek spełnić i żeby meta obecnego etapu była zadatkiem pomyślności naszej unijnej przyszłości trzeba zadać sobie trudne pytanie o stan przygotowania nie tylko państwa ale i polskiego społeczeństwa do członkostwa.

Najbliższe tygodnie pokażą jak bilansujemy minione 14 lat. [1] To czy weźmiemy udział w referendum będzie miarą zaangażowania Polaków w sprawy kraju, to jak będziemy glosować : „za” czy „przeciw” będzie z kolei oceną przewidywanego bilansu korzyści i nakładów, korzyści i kosztów czekającego nas członkostwa

Wizja Europy a w niej wizja przyszłej Unii Europejskiej jest wypadkową oceny własnego kraju i wyobrażeń o pożądanym kierunku jego rozwoju. Nie można współkształtować wizji Unii Europejskiej ( a to ma być również naszym udziałem) nie mając koncepcji rozwoju własnego kraju, Polski. Debacie na temat integracji powinna towarzyszyć debata nad wizją własnego kraju. Takiej debaty niestety nie przeprowadziliśmy.

Projekt obecnej Unii okazał się sukcesem. Obszar Europy objęty organizacją i zasadami działania Unii Europejskiej uchronił się od wojny i uzyskał dobrobyt wyrażający się w niewyobrażalnej przewadze sytych nad głodnymi, zabezpieczonych nad niezabezpieczonymi, pewnych jutra nad niepewnymi.

Pojawiają jednak [poważne nowe dylematy Unii Europejskiej:

  • Dylemat Pierwszy: jaki ma być cel końcowy projektu określonego jako Unia Europejska?, Inaczej - jaka ma być końcowa relacja między zakresami pojęć wyjściowych- Europą a Unią Europejską. Jest to dylemat wynikający z relacji między koncepcją POSZERZENIA i POGLEBIENIA, czyli spór o zakres „ finalitee’ Unii i metodę. „ Ten, kto nie znalazł metody nie będzie mógł rozwiązać problemu” - mawiał Jean Monnet. Inaczej : jak poszerzyć Unię zachowując sprawność jej działania. Metoda, to nie tylko takie przygotowanie wewnętrznych struktur organizacyjnych Unii, aby się jej sprawność pod naporem nowych członków nie rozpadła się ( tu sprawy: komisarzy, parlamentarzystów, zależności między Komisją, Radą a Parlamentem, Trybunałem, Konstytucja Unii , zmęczenie instytucji tworzących Unię) , ale i języki, obieg informacji itp. również kwestia ideologii, systemu wartości, tożsamości Unii, deficytu demokracji tak silnie akcentowanego obecnie, ale również: ważne kryteria przyjmowania nowych członków, zasady pogłębionej współpracy, delegacji uprawnień państw narodowych do Unii itp.). Tu pojawia się dylemat o granice integracji a więc dylemat poszerzenia jak i dylemat intensywności integracji, dylemat pogłębienia. Rozwiązanie tych dylematów określi czy ostatecznym celem Unii ( finalite) będzie raczej Unia wspólnotowa czy raczej Unia międzyrządowa; Europa Ojczyzna czy Europa Ojczyzn, Europa Super-Państwo, czy Europa Super-Państw.. .Jak pogodzić władzę centrum, niezbędną dla sprawnego funkcjonowania Unii z zasadą subsydiarności i szacunku dla jednostkowych, środowiskowych, wreszcie narodowych tożsamości, czy celem projektu jednoczenia Europy w ramach projektu Unii jest ukształtowanie euroobywateli, czy raczej zachowanie narodowych odrębności w których poczucie europejskości będzie wpisane jako niezbędny czy oczywisty ale jedynie jeden z wielu atrybutów ich tożsamości zbiorowej, narodowej. Czy wejście do Unii jest równoznaczne z wyjściem z własnego kraju? Doświadczenia obecnych członków tej groźby nie zawierają. Integracja europejska to wielki projekt społeczny i może siła jego polega na tym, że wyznacza kierunek, bardzo szerokie ramy a nie przesądza o jego treści, że jest to projekt małych kroków i korygowanej drogi w odróżnieniu od innych wielkich ale tragicznie zakończonych projektów uszczęśliwiania ludzkości, które wraz ze swymi ofiarami legły w grobie historii.. W tej niedookreśloności ostatecznego celu Unii może leży jej siła, może lepiej dla nas i dla niej samej aby tego ostatecznego celu nie definiować? Może podyskutujmy o tym dzisiaj.
  • Dylemat Drugi - to dylemat usytuowania Unii w procesie globalizacji czyli Unia a reszta Świata. Powstaje pytanie: czy Unia ma być „potegą”- „Super-państwem” czy jej „:potęga” może ujawnić się w innej formule, , jak mamy współcześnie rozumieć to pojęcie „potęgi” Tu, w Europie brzmi ono trochę anachronicznie, chciałoby się powiedzieć „trochę straszno i trochę smieszno” ale niestety dla naszych wschodnich sąsiadów już nie. Pojawia się dylemat czy Unia to sposób na ochronę tego co stanowi o specyfice Europy, której Unia ma służyć, którą ma odbudowywać, wartościach na których ta specyfika urosła, europejskiej tożsamości a więc obrona „przed” globalizacją, czy też Unia to stymulator, uczestnik, aktor globalizacji ( zespół organizacji dla których Europa jest pretekstem) czy też Unia utożsami się z Europą ( pojęcia te w krajach członkowskich stosowane są zamiennie i przyjęła rolę „strażniczki” europejskości) Tu pojawia się odwieczny problem relacji Unia ( w tym przypadku to już Europa) a Ameryka, ale też Europa a Azja. Tu pojawia się pytanie o innowacyjność Europy ( w wielu wymiarach: politycznym, ideologicznym, gospodarczym, naukowym, czy Europa będzie nadal wzorcotwórcza dla świata, czy będzie musiała odstąpić tę rolę Ameryce, Azji). Czy utrzyma rolę „potęgi” w tym sensie, że nie tylko zachowa zdolność kształtowania swojego miejsca i przeznaczenia w świcie ale też będzie zabiegać o przywrócenie jej zdolności oddziaływania na kształtowanie takiego miejsca i przeznaczenia innym? Czy będzie podmiotem czy przedmiotem globalizującego się świata. Krótko mówiąc : jak wpisać się w proces globalizacji i wpływać na kształtowanie reguł a równocześnie pozostać sobą - Europą? Globalizacji ( głównie w sensie ekonomicznym i obyczajowym nie da się zatrzymać, chodzi o to aby świadomie podlegając jej pozostać Europą, zachować swoją specyfikę, tożsamość, w którą jest wkomponowana rola, znaczenie wspomniana wzorotwoircza rola Europy w świecie. .

1. I wreszcie Dylemat Trzeci, związany jest ze społeczną legitymacją tego projektu i sposobów jego realizacji W powojennych czasach politycy zajęci budowaniem podwalin obecnej Unii Europejskiej , nie wsłuchiwali się zanadto w głosy opinii publicznej. Zważywszy na świeżą pamięć wojennych podziałów, gdyby się wsłuchiwali, nie zbudowaliby pewnie podwalin bezpieczeństwa, którego dziś jesteśmy udziałowcami. Jaques Delors oceniał, że po Mastricht. łagodny despotyzm polityków połowy minionego wieku został zastąpiony brutalnym despotyzmem opinii społecznej początku wieku XXI. Lęk przed ratyfikacją Nicei w Irlandii przypomniał o tym szczególnie wyraziście, teraz przypominają o tym oczekiwania na wyniki kolejnych referendów w krajach kandydujących do Unii.

2. To też jednym z kluczowych problemów stojących obecnie przed administracją Unii Europejskiej jest ograniczona identyfikacja obywateli krajów członkowskich z dalekosiężnymi celami Unii, zawartymi w “Deklaracji z Leaken o przyszłości Unii Europejskiej”. Zadaniem toczącego się Konwentu jest przygotowanie dla kolejnej Konferencji Międzyrządowej odpowiedzi na pytanie jak przybliżyć UE do jej obywateli, jak obłaskawić ten despotyzm opinii społecznej osłabiający dynamikę Unii, inaczej mówiąc jak wzmocnić społeczną legitymację instrumentów administracyjnych Unii , jak odbudować rozumienie politycznego, ekonomicznego i kulturowego sensu procesu poszerzenia. Ale u źródeł tego problemu leży osłabiająca się identyfikacja obywateli z własnymi państwami. Problem ten dotyczy nas Polaków, ale zapewne Was Ukraińców. Oba nasze społeczeństwa doświadczają „przebudowy tożsamości” Państwo będzie nadal transmisją naszych interesów i zabezpieczeń w ramach Unii. Państwo w administracji Unii a reprezentacja polityczna w Parlamencie będą naszą reprezentacją i mimo toczącej się debaty o federacyjnym czy międzyrządowym kształcie Unii w przyszłości, rola państw na razie nie słabnie, a na przykładzie irackim, ujawniła się ze szczególną siłą.

Dr Elżbieta Skotnicka Illasiewicz 24 maj 2003.


1 Tekst został przygotowany i wygłoszony 24 maja 2003, dwa tygodnie przed terminem referendum akcesyjnego w Polsce, w którym udział wzięło 58.8% uprawnionych do głosowania a wśród nich 77.45% opowiedziało się za członkostwem polski w Unii Europejskiej.