back

Tygodnik Powszechny Nr26 (2712) Krakow, 30 czerwca 2001

Ukraina: brak pomysłu na państwo

Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma często powtarza pytanie "Co my w końcu budujemy?". Stawia je także publicysta Taras Wozniak lwowskiego pisma "Ji" (nr 20) w artykule ""Projekt Ukraina". Podsumowanie dziesięciolecia". Okazuje się bowiem, że bilans niepodległej Ukrainy to rządy nomenklatury-oligarchii, marginalizacja opozycji, pełne podporządkowanie państwa administracji prezydenckiej przy równoczesnym osłabieniu kontroli własności państwowej, upadek całych branż gospodarki, kryminalizacja nieomal wszystkich stref życia itd. Dzisiejsza polityka na Ukrainie nie ma nic wspólnego z budową silnego i sprawnego państwa - sprowadza się do gierek grupki magnatów finansowych. Nie widać też żadnego pomysłu na przyszłość kraju. Na dodatek nie da się wskazać nawet jednego celu, który mógłby łączyć większość obywateli."

"Projekty" na temat Ukrainy mają za to inni. Rosja, na przykład, prowadzi coraz "bardziej agresywną politykę gospodarczą i informacyjną, co niebawem doprowadzi do niemalże całkowitego zatracenia przez Ukrainę niezależności informacyjno-kulturowej i częściowego utracenia niezależności gospodarczej". Ten "projekt" nie musi nawet prowadzić do wchłonięcia Ukrainy: wystarczy jej uzależnienie ekonomiczne, polityczne, wojskowe oraz w sferze "samoidentyfikacji". "Projekt Ukraina" opracowali też Amerykanie: "Stany Zjednoczone są bezwarunkowo zainteresowane Ukrainą oraz wyznaczają dla niej rolę państwa-zderzaka między NATO i Rosją oraz jej satelitami". Widzą więc możliwości ścisłej współpracy, a w przyszłości nawet członkostwo Ukrainy w NATO oraz zbliżenie z Unią Europejską."

Tyle że akurat UE jak dotąd "projektu Ukraina" nie opracowała: "Dopiero ostatnio rozpoczęto poszukiwania miejsca dla Ukrainy w tym, co do niedawna nazywano "wspólnym europejskim domem". Okazało się, że niedwuznacznie szykuje się dla nas miejsce nie w komfortowej UE, lecz "obok", czyli, precyzując, "pomiędzy", pomiędzy UE a Federacją Rosyjską"."

W tej sytuacji najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dokończenie budowy na Ukrainie państwa oligarchiczno-nomenklaturowego. Nomenklatura zachowała władzę, "z sukcesem przeżyta przejście od gospodarki planowanej do państwowo-kapitalistycznej, zaczęta i kończy przekształcenia własnościowe. Nie jest zainteresowana ani w likwidacji monopolu państwowego, ani w zbudowaniu "społeczeństwa obywatelskiego", które może być dla niej niebezpieczne". Równocześnie oligarchowie uczynili wszystko, aby pozbawić kraj szans na włączenie do Unii, bo oznaczać by to musiało kres ich modelu państwa. Nomenklatura nie jest przecież zainteresowana "w cywilizowaniu polityki gospodarczej na Ukrainie" - stąd nie należy brać serio deklaracji o "europejskim wyborze" Ukrainy. Paradoksalnie to oligarchiczne państwo jest mimo wszystko wspierane przez USA - które kierując się politycznym wyrachowaniem (czy raczej cynizmem) przymykają oczy na jego wady i wypaczenia."

Ważne jest jednak i to, że cześć ukraińskich oligarchów nie jest zainteresowana w przejmowaniu władzy i majątku przez mocniejszych oligarchów rosyjskich. Dlatego sabotują oni reintegrację z Rosją równie skutecznie, jak zbliżenie z UE. Sedno ich "projektu" tkwi w tym, "żeby nie ruszać się nigdzie". Wszak każda zmiana to nowe reguły gry: m.in. przeformowanie własności, a więc i władzy. Potężny kapitał - nieważne czy zachodni, czy rosyjski - w mgnieniu oka zgniótłby słabe wciąż fortuny ukraińskich nowobogackich. Decyzja co do kierunku ruchu - na Wschód czy na Zachód - długo więc pewnie nie zapadnie."

Sytuację komplikuje fakt, że dla większości Ukraińców istniejący stan rzeczy jest nie do przyjęcia. To że na razie milczą, nie oznacza, iż pogodzili się z sytuacją. Zwłaszcza, że jeśli "społeczeństwo nie będzie się zmieniać, a jedynie walczyć o przetrwanie, to wcześniej lub później jest pójdzie na dno". Gdyby zaś, mimo wszystko, udało się pokonać stagnację, to możliwości rozwoju jest kilka: poza - wtedy realnym - "projektem europejskim", możliwy byłby też "projekt Czamomorsko-Sródziemnomorski", "rosyjsko-dośrodkowy", "zderzakowy" (balansowanie między Rosją a USA), "Bałtycko-Czamomorski"..."

PK